A jak wyglądają tradycyjne domy w różnych regionach Polski? Obejrzyjcie domy: góralski, łowicki, kurpiowski. Poproś, aby dzieci wskazały podobieństwa i różnice. Choć w Pol-sce tradycyjne domy w różnych regionach różniły się między sobą, to w gruncie rzeczy były dość podobne pod względem wykorzystanych materiałów czy
USA. Stany Zjednoczone są z powodu swojego budownictwa wyśmiewane w Europie już od bardzo dawna. Po różnego rodzaju klęskach żywiołowych takich jak tornada czy huragany widać ich domy porozwalane po całej okolicy. W Polsce powszechne jest określenie, że w Stanach mają domy z kartonu.
Domy i majątki; Skandale; Porady i uroda W USA kobieta ma zarabiać 250 tysięcy dolarów rocznie. Zobacz co noszą gwiazdy, gdzie spędzają czas wolny, jak wyglądają nago i bez
Polska to jedyne 312 679 km², a więc USA jest trzydzieści razy większe niż Polska! Co ciekawe, na poziomie federalnym w USA brak języka urzędowego, jednak de facto jest nim język angielski. Jak wyglądają domy w USA? Zaczynając od zewnątrz, domy w USA są faktycznie duże, większe niż przeciętny dom w Polsce. Od frontu nie ma
Zobacz, jak wyglądają domy prefabrykowane od WOLF Haus. Od ponad 30 lat budujemy domy prefabrykowane w całej Polsce.. Cieszymy się, kiedy oddajemy gotowy dom w ręce naszych Klientów, mając poczucie, że udało nam się zrealizować ich marzenie.
W Grudziądzu i okolicy jest kilka posiadłości, które są wyposażone w to, o czym większość ludzi może tylko pomarzyć. Zobacz jak wyglądają luksusowe domy na sprzedaż w Grudziądzu i regionie.
Kolejna paleta kolorystyczna inspirowana jest z kolei stylem kolonialnym. Nie brak więc ciepłych odcieni brązu, pomarańczu, czerwieni, koloru rudego, żółtego, purpury i granatu. A teraz przejdźmy do wzorów. W stylu angielskim kładzie się na wzory szczególny nacisk i te powinny pojawić się w każdym domu urządzonym właśnie w tym
Autor konspektu: Ewa Jakubiak-Szydłowska. Temat: Jaki może być dom? Czas: 45 min. Cele: – uczeń wie, jak wyglądały pierwsze domy osady i miasta. – uczeń wie, jak wyglądają domy w różnych częściach świata. – uczeń zna znaczenie wyrazu dom. – uczeń zna wyrazy zawierające cząstkę dom.
Stan większości z nich pozostawia sporo do życzenia, a ich zakup to dopiero początek wydatków. Sprawdzamy, jak wyglądają i ile kosztują najtańsze domy, wystawione na sprzedaż w Wielkopolsce.
Zobacz 2 odpowiedzi na zadanie: Jak wyglądają domy/chaty Zambijczyków? Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1897)
zk01G. Internetowa aukcja samochodu w USA może trwać zaledwie kilka minut. Trzeba być jednak czujnym i dobrze znać realia, by okazyjny zakup nie okazał się tzw. “wtopą”. Potem należy jeszcze dopełnić wielu warunków, aby auto bez szwanku dotarło na stary kontynent. Dlatego lepiej całą operację zlecić wyspecjalizowanej firmie. W USA działa ponad 170 domów aukcyjnych, które codziennie wystawiają na sprzedaż blisko 50 tys. aut. Dwa największe to IAAI i Copart. Jak mówią eksperci: IAAI to pełna “wolnoamerykanka”, Copart jest natomiast obwarowany różnymi regulacjami, ale przez to także lepiej zorganizowany. Obydwa domy prowadzą licytacje wyłącznie online. W każdym z nich jest około 150 tys. używanych aut na sprzedaż. Często są to pojazdy powypadkowe, zajęte przez komornika itp. Domy aukcyjne zamieszczają na swoich stronach zdjęcia każdego egzemplarza, ujmują ważne detale oraz dość szczegółowe opisy. Zawierają one informacje o cenie wyjściowej, numer ewidencyjny, dane techniczne, często też przebieg pojazdu. Zlecenie na Volvo XC60 Sebastianowi Pućkowskiemu z Kameleon Transport – przedsiębiorstwa od 12 lat sprowadzającego auta z USA – wystarczy rzut oka na fotografie zamieszczone na amerykańskiej stronie aukcyjnej, by stwierdzić, czy jest sens licytować dany samochód. – Na bazie wieloletniego doświadczenia już po kilku informacjach i pobieżnym oglądzie uszkodzeń maszyny jestem w stanie stwierdzić, czy auto warte jest swojej ceny i czy mogę ze spokojnym sumieniem polecić je klientowi – Sebastian Pućkowski bez fałszywej skromności mówi, że jeszcze się nie pomylił, ale dodaje. – Choć w przypadku wątpliwości decydujemy się na wynajęcie rzeczoznawcy, który przyjeżdża na miejsce na dokładniejsze oględziny pojazdu. Kameleon Transport rocznie sprowadza około 1000 samochodów, głównie z Ameryki. Tym razem otrzymał zlecenie na Volvo XC60. Sebastian Pućkowski zawęża obszar poszukiwań, wpisuje daty graniczne produkcji, od 2012 do 2017 roku i budżet jakim dysponuje klient oraz kilka innych istotnych danych. Można podać bardzo szczegółowe wymagania dotyczące np.: rodzaju silnika, napędu, dodatkowego wyposażenia, a nawet koloru. Wyskakuje ponad 20 rekordów. Po pięciominutowym przeglądzie ofert jest w stanie wybrać najlepszy egzemplarz. Licytacja ma się odbyć tego samego dnia za klika godzin. Kiedy lepiej odpuścić – Najważniejsze co trzeba ustalić zanim się do niej przystąpi, to stan prawny auta i rozmiar uszkodzeń – wyjaśnia Pućkowski z Kameleon Transport. – Sprawdzamy więc kto jest właścicielem samochodu. Na przykład firma ubezpieczeniowa to zawsze pewniejszy sprzedawca niż osoba prywatna. Koniecznie trzeba też sprawdzić historię samochodu. Za opłatą udostępniają ją odpowiednie amerykańskie agendy. Dla prywatnego odbiorcy to dużo ceregieli i dodatkowy koszt. Jako firma mamy wykupiony abonament i weryfikujemy historię w ramach usługi. Jeśli samochód miał poważny wypadek albo otrzymał tzw. “certificate of destruction” lepiej zrezygnować z licytacji. Podczas tej aukcji na stronie Copart pod młotek pójdzie ponad 100 samochodów. W licytacji w tym domu aukcyjnym mogą wziąć udział tylko licencjonowani dealerzy. Wybrane Volvo rocznik 2017 (w wersji T6) to pozycja z numerem 57. W Kameleon Transport liczą około minuty na licytację każdej maszyny. Te w bardzo złym stanie nie budzą niczyjego zainteresowania i aukcja zamykana jest już po kilku sekundach. O te atrakcyjniejsze konkurenci walczą dłużej. Przebitki ustalane są na podstawie wartości pojazdu i mogą być na poziomie np. 50, 100 czy nawet 250 dolarów. Kameleon Transport licytuje Volvo z firmą z Litwy. – Litwini i Węgrzy to nasi najczęstsi konkurenci. Interesują ich podobne auta, czyli marki lepszej klasy, młodsze roczniki, lekko uszkodzone, najlepiej z niedużym przebiegiem i “dobrymi” papierami. Dla porównania na przykład do Afryki kupowane są samochody tzw. “niebite”, ale starsze – wyjaśnia Pućkowski. Na co trzeba uważać? Firmie z Białegostoku udaje się kupić auto przebijając cenę wyjściową o 800 dolarów. Kiedy na ekranie pojawia się czerwony napis “Sold” oznacza to, że aukcja jest zakończona. Do wiadomości internautów podawana jest też suma za jaką sprzedany został samochód. Volvo poszło za 10 763 dol. (to kwota z opłatami Copart). Nabywca, zgodnie z regulaminem, ma teraz krótki termin na uiszczenie zapłaty i zabranie auta z placu w New Jersey. Przeważnie nie jest to więcej niż trzy dni. – Początkujący kupcy, niezorientowani w realiach aukcji, nie są w stanie tak szybko zorganizować transportu. Za nieterminowe odebranie auta płaci się karę. Niezapłacenie w czasie też zwiększa cenę o 2 proc. dziennie. – ostrzega Sebastian Pućkowski. – Korzystający z naszych usług nie muszą się o to martwić. Kameleon Transport dokonuje transakcji w imieniu klienta, który ma aż 7 dni na zwrot pieniędzy. Zajmuje się też odebraniem auta z placu aukcyjnego i przetransportowaniem go do kontenera w porcie. – Tu też jest pułapka, w którą często wpadają mniej doświadczeni w handlu autami z USA. Kierowca, któremu zlecamy transport do portu ma obowiązek sfotografować pojazd zanim załaduje go na lawetę. Wtedy odbierający ma jasność, czy w trakcie transportu samochód nie został dodatkowo uszkodzony, czy dotarł w wyjściowym stanie. Wydaje się, że to detal, ale właśnie w nich tkwi diabeł – dodaje Pućkowski. W przypadku wspomnianego Volvo trzeba było wykazać się dużym refleksem. Auto musiało opuścić plac tego samego dnia, kiedy zostało zlicytowane. Następnego było już w kontenerze na statku. Przygotowanie dokumentów przewozowych zajęło 48 godz. Po czterech tygodniach klient mógł już odpalić silnik.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę z mocarstwowych aspiracji USA, dlatego zdążyliśmy już przywyknąć, że muszą tam mieć wszystko NAJwiększe, NAJlepsze, NAJfajniejsze, NAJnajsze i tak dalej. Mam wrażenie, że czasem jednak przesadzają 🙂 Jest nawet takie powiedzenie „mój dom, moim zamkiem” i patrząc na rezydencje, które zobaczycie poniżej można pomyśleć, że ten przysłowiowy zamek wzięli za bardzo do siebie 🙂 Zastanawiam się po co im tak ogromna chata. Jak oni się tam poruszają, jak z dużego pokoju znajdującego się po jednej stronie domu, do kuchni, która jest po drugiej stronie, jest tak daleko, że można by zamówić taksówkę? 🙂 Ok, wróćmy do tematu. To była taka moja prywatna dygresja, a tak naprawdę cholernie im zazdroszczę i sam chciałbym móc jeździć do kuchni po mleko meleksem 🙂 #10 Rezydencja Nemours (Wilmington, Delaware) Dom zbudowany przez Alfreda I. du Pont – amerykańskiego multimilionera w latach 1909 -1910. Na 4273 metrach kwadratowych znajduje się 70 pokoi. Dziś rezydencja jest atrakcją turystyczną głównie ze względu na wspaniałe ogrody, które ją otaczają. #9 Biały Dom (Washington, DC) Biały Dom to jeden z najpopularniejszych domów na świecie. 132 pokoje, 35 łazienek, 8 klatek schodowych, 412 par drzwi, 147 okien położonych na 6 piętrach – w sumie 5109 metrów kwadratowych. Co ciekawe przez spory okres czasu był otwarty dla turystów – dziś jest to niemożliwe, z uwagi na bezpieczeństwo prezydenta USA. Budowa rozpoczęła się w 1792 roku, a zakończyła w 1800 roku. #8 Whitehall (Palm Brach, Floryda) 55 pokoi na 5574 metrach kwadratowych to dom magnata paliwowego Henrego Morrisona Flaglera. Zbudowany w 1902 roku dom jest dziś muzeum znanym pod nazwą „Flagler Museum”. #7 Zamek Hearsta (San Simeon, Kalifornia) Dom znany też jako La Cuesta Encantada, to luksusowa posiadłość amerykańskiego magnata prasowego – Williama Randolpha Hearsta. Budowa, która początkowo miała trwać 2 lata, „lekko” się przedłużyła i trwała 30 lat! (1919-1951). Zamek Hearsta był niczym małe samowystarczalne miasteczko: mieściło się w nim 56 sypialni, 61 łazienek, 19 pokoi dziennych, 127 akrów ogrodów, baseny, korty tenisowe, kino, lotnisko oraz największe na świecie prywatne zoo. La Cuesta Encantada nigdy nie została ukończona. Prace kontynuowano do 1937 roku, kiedy to nawet nieogarniona fortuna Hearsta została niemal zupełnie wyczerpana. Mocno zadłużony były potentat zmuszony był wtedy zmienić swój ekstrawagancki tryb życia i ograniczyć wydatki. W 1947 roku 84. letni Hearst opuścił San Simeon po raz ostatni. Gdy w 1951 zmarł, ostatecznie zaprzestano prac. #6 Stan Hywet Hall (Akron, Ohio) 5992 metry, 65 pokoi. Jako, że towarzystwo wśród ludzi budujących te kolosy jest zacne, nie może być inaczej tym razem. Dom ten był zachcianką Franka Augustusa Seiberlinga – wynalazcy i założyciela firmy Goodyear (tej od opon). Wybudowany w latach 1912-1915 budynek służy dziś jako muzeum. #5 The Breakers (Newport, Rhode Island) 6038 metrów i 70 pokoi w pięknej okolicy. Wybudowany w latach 1893 – 1895 przez amerykańskiego biznesmena Corneliusa Vanderbilta II. Dziś jest to bardzo popularna atrakcja turystyczna, odwiedzana przez 300 000 turystów rocznie. #4 Meadow Brook Hall (Rochester Mills, Michigan) 8175 metrów kwadratowych i 110 pokoi. Pierwszy właściciel? Słynny John Franis Dogde (tak tak ten od samochodów). Dziś jest to muzeum, oraz sala weselna (trochę pechowa) – to tu Eminem ponownie ożenił się ze swoją byłą żoną w 2006 roku, by rozwieść się po 3 miesiącach.. #3 Winterthur (Delaware) Pierwszym właścicielem był Henry Francis du Pont. Na powierzchni 8972 metrów kwadratowych znajduje się 175 pokoi. Du Pont zaczynał jako specjalista od rolnictwa i ogrodnictwa, a w latach 1961-1963 był już głównym konsultantem ds renowacji słynnej siedziby amerykańskich prezydentów – Białego Domu. Co ciekawe o pomoc poprosiła go sama Jacqueline Kennedy, żona tragicznie zmarłego prezydenta USA Johna F. Kennedy (tego samego, któremu Marilyn Monroe śpiewała „Happy bday Mr President”) – ależ ten świat mały, prawda? #2 Zamek Oheka (Huntington, stan New York) Na powierzchni „zaledwie” 9940 metrów kwadratowych znajduje się 127 pokoi. Budowa tego ogromnego domu trwała 5 lat (1914-1919) a jego pierwszym właścicielem bym bankier (widać już wtedy im się dobrze wiodło 😉 ). Dziś jest to luksusowy i popularny dom weselny , który jest również dostępny dla turystów. #1 Biltmore Estate (Asheville, Północna Karolina) Zbudowany w latach 1889 – 1895 dom jest największych domem w USA>. Na powierzchni 16 622 metrów kwadratowych znajduje się 250 pokoi! Pierwszym właścicielem był George Washington Vanderbilt, który dorobił się ogromnej fortuny na budowie parowców i kolei w USA. Co ciekawe do dziś dom pozostaje w rękach jednego z potomków pierwszego właściciela. W czasie II wojny światowej przewieziono tu i ukryto ponad 62 drogocenne obrazy i 17 rzeźb, które przewiezione zostały w obawie przed atakiem na USA. Dom pojawił się w wielu filmach, takich jak Ostatni Mohikanin (1992), Hannibal (2001), czy Forest Gump (1994). za blog3345
Każdy region USA ma swój oddzielny styl i to, co jest popularne w jednym stanie, może zupełnie się nie pojawiać w pozostałych. Wybraliśmy więc takie rozwiązania, które mogłyby Was zainspirować podczas urządzania i wykańczania własnych czterech kątów, a które niekoniecznie znajdą się w każdym amerykańskim domu. 1. Łóżko, materac, drugi materac... materace /grafika: Julia Wilman Wiele osób jako pierwsze zdziwienie wymienia fakt, że w Ameryce wszystko jest duże. Duże ulice, duże budynki, duże samochody, duże opakowania. A także duże łóżka. Są one zarówno szerokie, jak i chyba przede wszystkim wysokie. Od tych "polskich" różnią się tym, że zamiast zwykłej dla nas ramy, mają u podstawy boxspring (po polsku: łóżko kontynentalne). Jest to zwykle drewniana skrzynia wypełniona sprężynami tworzącymi jedną, płaską powierzchnię. Całość z zewnątrz przypomina zwykły materac, choć jest od niego znacznie twardsza i na pewno nie na tyle wygodna, by na niej spać. Wrażenia dopełnia pojawiający się niekiedy niewysoki stelaż, na którym boks jest ustawiony. Na boksie znajduje się zwykły materac, a na nim nierzadko kolejny, tym razem cienki, określany nazwą toper (od angielskiego top – szczyt). Ta kilkupoziomowa konstrukcja miękkich warstw powoduje, że wiele amerykańskich łóżek ma wysokość 60-70 cm; a więc całkiem jak na nasze przyzwyczajenia wysoko. Można sobie siedząc, pomachać nogami. O ile się nie zapadnie, bo całe to ułożenie ma służyć temu, żeby łóżko było jak najbardziej miękkie. 2. …koce, narzuty, kołdry, poduszki, poduszeczki poduchy, poduszki /grafika: Julia Wilman Kto nie lubi się czasem otulić ciepłą kołdrą i ułożyć na miękkich poduszkach? Amerykanie chyba uwielbiają. Przyjezdni przyzwyczajeni do naszej jednej kołdry, jednej poduszki i ewentualnego jaśka, mówią, że ilość poduch i przykryć jest tutaj oszałamiająca. W niektórych przypadkach na łóżku znajdziemy kilka poduszek do spania, kołdrę i koc, które przykryte są różnego typu narzutami i dodatkowo dekorowane ozdobnymi poduszkami. Dodatkowo, by łóżko wyglądało jeszcze przyjemniej, pomiędzy materacem a dolną skrzynią (wcześniej wspominany boxspring) układa się niekiedy materiał, którego krawędzie są obficie obszyte dekoracyjną tkaniną. Tworzy ona falbanę sięgającą podłogi (ang. bed skirt). Aż by się chciało położyć na tak miękkim łóżku – tylko kto by to wszystko potem na nowo ułożył? 3. Przechowywanie garderoba /grafika: Julia Wilman W wielu mieszkaniach i domach znajdziemy szafy w zabudowie lub mniejsze i większe garderoby. Taki sposób na przechowywanie pozwala na wykorzystanie dużo większych przestrzeni niż nasze stojące na nóżkach szafy, które często zaczynają się powyżej poziomu podłogi i kończą dużo poniżej sufitu. Garderobę natomiast da się zapełnić półkami od podłogi do sufitu. Amerykańskie garderoby często znajdują się tuż przy łazience i są z nią połączone dodatkowymi drzwiami. Jest to bardzo wygodny pomysł – można wówczas pominąć zakładanie ubrania w zaparowanej łazience czy bieganie po zimnym mieszkaniu w samym ręczniku. 4. Wykładziny, wszędzie wykładziny wykładziny /grafika: Julia Wilman Amerykańskie domy odróżnia od naszych wszechobecność wykładzin. W sypialni, w salonie, na schodach, w przedpokoju, w korytarzu, tuż przy progu drzwi wejściowych, a nawet w wyjątkowych przypadkach w kuchni czy w łazience. Często są one utrzymane w jasnych kolorach, co może znacząco utrudnić pielęgnację i sprzątanie. Obecność wykładzin niekoniecznie jednak dyktowana jest kwestią gustu i przyzwyczajeń. Jak się okazuje, są one nierzadko wymagane ogólnymi przepisami i regulaminem budynków w niektórych miastach (np. w wielu mieszkaniach w Nowym Jorku). Osoby wynajmujące mieszkanie zobowiązane są w takim wypadku do wyłożenia podłogi wykładziną lub dywanami. Ma to służyć wyciszeniu mieszkań - głównie odgłosów tupotu nóg. Z jednej strony jest to dość duże ograniczenie w urządzaniu własnego mieszkania, z drugiej - brak wiedzy, że sąsiad z góry właśnie się przemieszcza z jednego pokoju do drugiego, jest całkiem miłą rekompensatą. 5. Zamiast firanek żaluzje w oknach /grafika: Julia Wilman W wielu mieszkaniach i domach w USA nie znajdziemy firanek, ale żaluzje i rolety. Pomysł ciekawy i minimalistyczny. Z jednej strony na roletach nie zbiera się tyle kurzu, co na zdobnych i suto drapowanych firankach czy zasłonach, z drugiej jednak - zakurzone i zabrudzone tkaniny wygodniej jest wyczyścić - trzeba je tylko zdjąć i wrzucić do pralki. Rolety i żaluzje natomiast pozwalają zasłonić okno zgodnie z naszymi potrzebami. Sprawdzają się zawsze wtedy, gdy chcemy skryć pokój przed rażącym słońcem - wystarczy, że zasłonimy jedynie część okna. 6. Okno w górę okna otwierane do góry /grafika: Julia Wilman Jedną z rzeczy, która najbardziej wyróżnia styl domów i mieszkań w USA są otwierane do góry okna. Wyglądają one bardzo stylowo, jednak mogą przysporzyć kłopotów, jeżeli będziemy chcieli przez nie wyjrzeć - trzeba się wówczas mocno pochylić. Nie wszędzie znajdziemy okna przesuwane do góry. Dla niektórych stanów typowe są okna przesuwane w bok. 7. Klimatyzacja i wiatrak pod sufitem żyrandol z wiatrakiem /grafika: Julia Wilman W cieplejszych regionach kraju nikogo nie dziwią klimatyzacje w domach. Dla wielu osób są one wręcz niezbędne i stanowią podstawowy sprzęt domowy, taki jak kuchenka czy lodówka. Trudno się jednak temu dziwić, skoro w niektórych stanach temperatury nawet przez tygodnie utrzymują się powyżej 30°C. Ochłodzenie mogą też przynieść montowane pod sufitem wiatraki, które dość często połączone są z żyrandolem. Z niektórych zwisają sznureczki, które służą do włączania i wyłączania (zamocowane na piaście, a nie na skrzydłach, więc sznureczek się nie kręci, a my nie musimy męczyć się z łapaniem go). Wiele osób uważa, że skoro mają już klimatyzację, to wiatrak jest już zbyteczny. Jednak jak się okazuje, oba te sprzęty mogą się uzupełniać. Wiatrak powoduje większy ruch powietrza w pomieszczeniu, więc może przyczynić się do jeszcze lepszego rozprowadzenia tego chłodnego, generowanego przez klimatyzację. Ważne tylko by nie mieć przy tym otwartych okien. 8. Gałki drzwiowe z zamkiem gałka z zamkiem /grafika: Julia Wilman Ciekawym pomysłem z amerykańskich mieszkań są nietypowe dla nas gałki drzwiowe z zamkami. Jak wyglądają? Od strony, od której potrzebujemy zaryglować drzwi, w środkowej części gałki (klamki) znajduje się część, którą należy wcisnąć. Zamek blokuje gałkę po przeciwnej stronie drzwi, więc nie musimy się obawiać, że ktoś nam wejdzie do toalety czy sypialni. By odryglować drzwi, trzeba już tylko przekręcić gałkę z takim wciśniętym zamkiem. 9. Zmielone resztki jedzenia młynek w zlewie /grafika: Julia Wilman Nasz ulubiony patent – młynek na resztki jedzeniowe zamontowany w spływie zlewu kuchennego. Koniec z problemem gnijącej żywności w śmietniku – wystarczy wszystko wepchnąć do młynka, zmielić i po sprawie. Te wyższej jakości mogą zmielić nawet twarde części warzyw czy kości z pieczeni. 10. Ładne łazienki bibeloty /grafika: Julia Wilman Niektórzy zauważają, że wielu Amerykanów niezwykle dużo uwagi przywiązuje do wystroju łazienki. Ozdabiane są różnego rodzaju figurkami, wazonikami i innymi drobiazgami, a niekiedy na ścianach zawieszone są obrazki. Nas to nie dziwi – w końcu skoro dbamy o wygląd całego mieszkania, to czemu mielibyśmy pominąć łazienkę? Oczywiście to wszystko, o ile lubi się obrazy na ścianach i bibeloty na półkach. 11. Ogromne kabiny prysznicowe kabina prysznicowa /grafika: Julia Wilman Dużo przestrzeni pod prysznicem to podobno świetny pomysł – człowiek o nic się nie ociera ani nie obija, a (ewentualna) zasłonka wisi tam, gdzie trzeba i nie przykleja się do ciała. Niby nic takiego oryginalnego, ale branie prysznica robi się od razu znacznie przyjemniejsze. 12. Osobne miejsce na pralkę pomieszczenie na pralkę /grafika: Julia Wilman Pralki znajdziemy w dwóch miejscach. Po pierwsze w (znanym nam też i w Polsce) oddzielnym pomieszczeniu w domu lub mieszkaniu. Zdarza się, że jest ono naprawdę niewielkie i mieści wyłącznie pralkę, która niemal opiera się o wszystkie jego ściany. Po drugie – w pralni wspólnej dla wszystkich mieszkańców jednego bloku. Taka pralnia mieści się zazwyczaj w jego piwnicy lub na parterze. To rozwiązanie ma wiele zalet – postawione tu pralki i suszarki to nierzadko profesjonalne maszyny przemysłowe, a brak tego urządzenia w mieszkaniu powoduje, że nie mamy hałasu i nie musimy się martwić o to, że zepsuta pralka zaleje lokal naszego sąsiada z dołu. Z drugiej strony rezerwowanie czasu na pranie, noszenie ubrań na inny poziom budynku, pilnowanie momentu, w którym pranie się skończy, żeby je zabrać z pralki i zwolnić miejsce dla innych – to wszystko może na początku mocno skomplikować codzienny tryb. Jesteśmy największym serwisem nieruchomości w Polsce Sprawdź Największy serwis nieruchomości w Polsce
Dom z tektury. Wystarczy kopnąć i wypadnie dziura w ścianie. Jak tak można mieszkać? Dom to ma być dom – porządny, trwały i na lata a nie takie pudełko Na pewno nie raz widziałaś filmiki, w których kilkoma kopniakami dzieciaki wybijają dziury w ścianach. Od razu wiesz, że chodzi o Amerykańskie domy. Pewnie myślisz sobie, że nie chciałabyś mieszkać w takiej szopie, którą zdmuchnie pierwszy mocniejszy wiatr. Że ty chcesz porządny dom z pustaków w którym będą mieszkać Twoje dzieci. Rozumiem, też tak myślałam. Też chciałam NORMALNY dom a nie z tektury i drewnianego szkieletu. Ale te kartonowe, amerykańskie domy wcale nie są takie głupie na jakie wyglądają. I całkiem bezpiecznie i komfortowo się w nich mieszka. Jak budowane są amerykańskie domy Inaczej niż te, w których my – Polacy się wychowaliśmy. Nie jestem fachowcem budowlańcem, więc nie będę tłumaczyć w szczegółach całej konstrukcji. Powiem wam w skrócie, jak ja to widzę. Na wylewce stawia się konstrukcję z drewnianych (rzadziej stalowych) słupów, ustawianych co 40 cm. Wygląda to podobnie jak baza do ścianki działowej z karton gips. Coś takiego: źródło: Z zewnątrz i wewnątrz obija się to drewnianą sklejką, płytą OSB, a w środku ociepla, wstawia kable, instalacje itp. Powstaje szkielet domu: Potem jeszcze karton-gips na ściany w środku. Na zewnątrz siding, dekoracyjna cegła, kamień albo trochę tynku i tzw. roof shingles na dach – google tłumaczy mi to jako gonty bitumiczne (?). Wygląda to jak taka elastyczna dachówka albo grubsza, kilkunastocentymetrowa papa. Coś podobnego znaleźć możecie na góralskich dachach. Domy są zazwyczaj parterowe lub z 1 piętrem. Bliźniaki, szeregowi oddzielone są ścianami z pustaków, stanowiącymi wyciszenie sąsiada i ochronne przed ogniem. W miastach, wysokie blokowiska budowane są z zewnątrz z cegły albo pustaków, jak u nas, a tylko w środku wypełnione drewnianymi konstrukcjami. Oczywiście znajdziecie też domy z kamienia czy cegły. Zazwyczaj to ponad 100 letnie, budowane prze bogatych osadników rezydencje albo budynku na Florydzie i w miejscach, gdzie często zdarzają się huragany. Pożary w domach To teraz pewnie stwierdzicie, że nic dziwnego, że w Ameryce ciągle pożary, jeśli wszystko drewniane. I tak i nie. Pożary owszem, zdarzają się, ale raczej w sytuacji, gdy ktoś zostawi niedopałek papierosa przy firance, albo zdarzy się awaria instalacji. Każdy, ale to każdy dom i mieszkanie musi tutaj mieć system przeciwpożarowy – przynajmniej w Pensylwanii, gdzie mieszkam. System pożarowy czyli zraszacz albo czujnik dymu jak u nas: Jak wykryje dym zaczyna piszczeć. I to niemiłosiernie. O paleniu papierosów w domu możecie zapomnieć, bo alarm obudzi sąsiadów. Ba, nawet spalony kotlet wystarczy, żeby alarm zaczął piszczeć. Więc jak tylko wam się coś zaczyna palić na patelni, od razu otwierajcie okna. Zanim zacznie wyć. Dlaczego Amerykanie tak budują Po pierwsze buduje się szybko i dlatego koszty robocizny są znacznie niskie. Po drugie drewno jest i było tutaj tanie. Już od czasów pierwszych kolonistów, to podstawowy budulec, tak jak kiedyś w Europie. Przecież 100 lat temu, większość z nas mieszkałaby w drewnianej chatce, a na ceglane dworki stać było tylko najbogatszych. Po drugie buduje się szybko i szybko się zmienia/burzy. Statystyczny Amerykanina przeprowadza się 11 razy w zżyciu. Może to dużo, ale ja wierzę statystykom. Jestem tu 4 lata i mam za sobą już 3 przeprowadzki 😉. W Europie buduje się domy na pokolenia, tutaj nie. Mieszkasz w tym domu, póki jest ci wygodnie. Jak mieszkanie okazuje się za małe/za duże, sprzedajesz i kupujesz następne. Nie znam nikogo, kto odziedziczył dom po rodzicach albo po dziadkach. Tutaj nie ma takiego przywiązania do ziemi i domu jak w Polsce. Mieszkasz tam, gdzie Ci na ten moment wygodnie. Dom drewniany można szybko zmienić, przebudować, a jak zajdzie potrzeba zburzyć i zbudować nowy, tak by było Ci wygodnie. Dom to tylko budynek Domy w USA buduje się inaczej. Inaczej nie znaczy ani lepiej, ani gorzej niż w Europie. Dostosowane są do tutejszego stylu życia i ciągłych zmian. No i jak to w Ameryce ma być wygodnie i praktycznie. I naprawdę przyjemnie się w nich mieszka. Szczególnie jeśli wykończysz po swojemu, a tu masz wiele miejsca do improwizacji. W Polsce już widziałam kilka domów zbudowanych z podobnej konstrukcji szkieletowej. A ty widziałaś w swojej okolicy podobne domy? Co o nich myślisz?
jak wyglądają domy w usa